Mój jedyny syn – Pawełek, skończył w zeszłym miesiącu 10 lat. W związku z tym, jest on uczniem 4. klasy w szkole podstawowej. Jest bardzo pozytywnie nastawionym do życia dzieckiem. Wraz z mężem, staramy się w nim to zaszczepić od kiedy tylko zaczął świadomie spoglądać na rzeczywistość. Paweł jest lubiany przez rówieśników, sporo czasu spędza na dworze – nie jest on typem samotnika, czy też chłopca, który czas wolny po lekcjach woli spędzić w domu.
Jednak także na niego, podobnie jak na wszystkich chłopców i wszystkie dziewczynki w jego wieku coraz mocniej zaczyna oddziaływać współczesna technologia. W praktyce oznacza to, że coraz częściej po powrocie z domu, odpuszcza sobie jednak zabawę na dworze, wybierając wieczór z grami komputerowymi. Oczywiście, staramy się kontrolować czas, który spędza on przed ekranem, natomiast wszelkie próby jego skrócenia zaczynają powodować u niego nerwy. Zaczął też ostatnio naciskać na nas, żebyśmy kupili mu nowego smartfona.
Oczywiście, staramy się wraz z mężem zrobić wszystko co w naszej mocy, by powstrzymać u naszego syna ten pociąg do wszystkiego co nowe. Chodzi nam głównie o to, by był w stanie cieszyć się z małych rzeczy, nie uzależnił się od tego rodzaju urządzeń i potrafił funkcjonować bez nich. Niestety, w obliczu tego, że większość jego kolegów i koleżanek z klasy posiada już nowoczesne telefony, a nawet i tablety, a z tego co mówił nam syn, główną metodą komunikacji między nim, a rówieśnikami są już komunikatory internetowe – nie jest to łatwe.
Jak zrobić samolot z papieru?
Na szczęście w tym całym pośpiechu i chęci naszego syna do odkrywania wirtualnego świata, potrafię dostrzec też cechy, które wyróżniają go spośród reszty dzieciaków w jego wieku. Cały czas, potrafi znaleźć sobie inne zajęcie i akceptuje nasze restrykcje dotyczące choćby korzystania z komputera. Ostatnio na przykład spytał się mnie jak zrobić samolot z papieru. Bardzo się ucieszyłam, że po pierwsze – ma ochotę samemu skonstruować sobie coś do zabawy, a po drugie że ma mnie jeszcze o co pytać. To bardzo ważne, bo w dzisiejszych czasach dzieci, mając stały dostęp do komputera i internetu, wolą znaleźć odpowiedzi na nurtujące je pytania poprzez wyszukiwarkę, aniżeli pytając o to swoich rodziców. Tym większą radość sprawia mi, to że mój syn nie zastępuje sobie matki ani ojca „wujkiem google”, a także, że zabawki, które są już raczej reliktem przeszłości nadal powodują u niego zaciekawienie, a nie pusty śmiech.